wtorek, 24 czerwca 2014

06. Men oc­ca­sional­ly stum­ble over the truth, but most of them pick them­selves up and hur­ry off as if nothing ever hap­pe­ned.

*Laura*

- A więc - powiedziała rozbawiona Stephanie - musimy to opić!
- Nie - pokręciłam zdegustowana głową.
Nie lubię alkoholu.
- Wolę iść na pizzę - przyznałam.
- A nie chcesz potańczyć? - zademonstrowała mi swój super taniec.
Wybuchnęłam śmiechem.
- Nie, wolę się najeść.
Wyszliśmy z budynku i zaczęliśmy wsiadać do samochodu Jacoba.
- I przytyć.
- A jak inaczej - uśmiechnęłam się szeroko.
- Widzisz? Mówiłaś, że nie dasz rady - powiedziała zadowolona Vanessa, zmieniając temat - Boże, nie wierzę! Moja siostrzyczka się dostała!
Wzięła mnie w swoje ramiona i zaczęła dusić. Boże, powietrza! Słoń mnie dusi!
- Gadasz tak, jakbym wychodziła za mąż albo urodziła dziecko.
Wystawiła mi język jak mała, pięcioletnia dziewczynka. Przez chwilę naprawdę w jej oczach widziałam tę młodość, beztroskę i radość. Potem te uczucia zmieniły się w powagę.
- To źle, że się cieszę?
Zaprzeczyłam ruchem głowy i umilkłam.
To naprawdę straszne, jak ludzie mogą się zmienić. Naprawdę, przez chwilę w Vanessie widziałam tę radosną i pełną życia dziewczynę, która niczym się nie martwiła, taką, jaką była kilka lat temu. Kiedy musiała wziąć wszystko na swe barki, spoważniała, a czasami się robiła opryskliwa.
- Laura, słuchasz mnie? - usłyszałam głos przyjaciółki.
- Umm... - zaczerwieniłam się lekko - nie, przepraszam. Zamyśliłam się.
- Ciekawe o kim. Może o którymś przystojnym bracie ze szkoły?
Spojrzałam na nią morderczo i walnęłam w ramię.
- Jasne, chciałabyś mnie od razu z kimś wyswatać. Jeszcze czego.
- Ale oni byli taaaacyy przystojni... - rozmarzyła się.
- Ej, bo będę zazdrosny - Jake dawał znaki o swojej obecności, nawet siedząc za kierownicą.
Steph zaczęła śmiać się jak wariatka.
Ludzie, czy ona ma ADHD?!

~*~

*Ross*

Nareszcie koniec! Spokojnie mogliśmy wrócić do domu.
Wchodząc do salonu, wywaliłem się na kanapę i westchnąłem przeciągle. Byłem zmęczony, a to był raj.
Jednak mój odpoczynek został szybko przerwany.
- Ross! - usłyszałem głos mamy - chodź tutaj!
- A nie może przyjść Rocky?
Usłyszałem jej ciche jęknięcie, więc, żeby jej nie rozczarować, wstałem i ruszyłem w stronę kuchni.
- Więc w czym mam pomóc? - spytałem, wchodząc do pomieszczenia.
- Wyniesiesz śmiecie? - spytała błagalnie.
Kiwnąłem głową i zebrałem wszystkie reklamówki. Wyszedłem przed dom i zacząłem pakować wszystko do kontenera, kiedy zobaczyłem Zoe z jakimś chłopakiem. Trzymali się za rękę, więc to pewnie był Andrew.
- Zoe! - krzyknąłem i wymachiwałem rękoma, aby zwrócić na siebie jej uwagę.
Odwróciła głowę w moją stronę, a jej twarz rozświetlił promienny uśmiech.
Podeszli do mnie.
- Cześć, Ross - objęła mnie lekko.
- Hej. Co tu robicie?
- Jesteśmy na spacerze. Zapomniałabym, Ross to Andrew, Andrew to Ross.
Podaliśmy sobie ręce, ale podejrzewam, że nie miał zbytniej ochoty na nawiązywanie kontaktów z kimś, na kogo Zoe tak reaguje.
Gdy podawał mi dłoń, rękaw jego koszulki podwinął się i mogłem zobaczyć na ramieniu ogromny tatuaż z podobizną lwa. No, no, byłem pod wrażeniem.
- Namyśliłeś się? - spytała mnie brunetka.
Zwróciłem na nią wzrok, wracając myślami ku ziemi.
- Na pracę, oczywiście - dopowiedziała i spojrzała na mnie, odwracając wzrok od Andrew'a.
Nie odzywałem się dłuższy czas.
Kiedyś trenowałem boks i na pewno coś tam jeszcze pamiętam, ale stało i dzieje nadal się coś takiego, co daje powód, czemu nie powinienem. Kłóciłem się z rozumem i to ja wygrałem.
- Jasne. Chcę tą robotę.

~*~

*Laura*

- Powiedziałam, że nie chcę - mruknęłam niezadowolona, kiedy wszyscy wywieźli mnie na pobliską dyskotekę - nawet nie jestem ubrana.
Miałam na sobie jeansy i czarną tunikę z cekinami.
- Nie wyglądasz najgorzej - powiedziała blondynka.
Miałam ochotę wydrapać jej oczy.
- Choć, nie bądź taka. Kiedyś byłaś inna.
- Kiedyś - bąknęłam - jak coś jest nie tak, nikt cię przy mnie nie trzyma.
Westchnęła.
- Nie o to mi chodziło.
Wzruszyłam ramionami, ale posłusznie weszłam za nimi do środka.
W środku nic się nie zmieniło od mojej ostatniej wizyty tutaj, w klubie "Twilight". Po obu stronach stały fotele i stoły, przy których siedzieli klienci. Nie ważne czego.
Centralnie po środku pomieszczenia stał niewielki bar, a przy nim kręcił się znajomy dla mnie mężczyzna.
Nad nim wisiała kula dyskotekowa, na fioletowo-czarnych ścianach wisiały głośniki, z których leciała typowa dyskotekowa muzyka. W środku pełno osób, które, zapewne podpite, tańczyły.
- Yey, jest super! - przekrzyczała dudniącą muzykę Stephanie - lecimy tańczyć!
Złapała mnie za rękę i zaprowadziła dalej. Przepychałyśmy się wśród tłumu ludzi, aby znaleźć dla nas miejsce.
Na początku ciężko było mi przyzwyczaić się do otoczenia - od dawna nie byłam w takim miejscu - ale już po kilku minutach tańczyłam do upadłego.
- Chodź się napić - mruknął mi do ucha Jake po kilkunastu minutach.
Podeszłam do baru.
- Steve? Wisky - powiedziałam i usiadłam na krześle, ocierając pot z czoła.
- Wow - Jacob się uśmiechnął - wiesz, co dobre.
- Domyślam się, że Stephanie poznała cię na dyskotece - powiedziałam, popijając alkohol, który dostałam - o tym oboje macie doskonałe pojęcie.
Nie zauważył sarkazmu w moim głosie, a tylko się roześmiał. Pewnie już trochę wypił.
- Nie ma co, jesteś spostrzegawcza.
Wzruszyłam ramionami.
- Już to gdzieś słyszałam. I także to, że jestem samowystarczalna, więc nie potrzebuję twojego towarzystwa. Zajmij się swoją dziewczyną.
Nie wiem czemu, ale powoli irytował mnie swoją obecnością. Był zbyt nachalny.
Znów wybuchnął śmiechem. Popatrzyłam się na niego dziwnie i odstawiłam szklankę na bok.
- Lepiej już pójdę.
Znów weszłam na parkiet. Alkohol zaczął krążyć w mojej krwi, dodając mi jeszcze więcej odwagi i pewności siebie. Zaczęłam starać się tańczyć seksowniej.
- Jesteś w tym dobra - usłyszałam cichy, wesoły głos koło mojego ucha.
Zamarłam w bezruchu, a potem się odwróciłam. Serio, znowu on?
- Ross, tak? - spytałam od niechcenia.
Zrobił brewki.
- Wow. Nie wiedziałem, że tak seksowna dziewczyna będzie pamiętała moje imię.
Prychnęłam niedowierzająco, a potem z małym uśmiechem pokręciłam głową.
- Chcesz zatańczyć? - spytał.
Mój uśmiech stał się trochę większy.
- Chętnie.
Odwzajemnił mój gest i przyciągnął mnie bliżej siebie. Poczułam zapach jego wody kolońskiej i mięty. Nie czułam nawet odrobiny alkoholu.
Tańczyliśmy w rytm muzyki, co chwilę patrząc sobie prosto w oczy. Położyłam ręce, oplatając jego szyję, a on pewniej złapał mnie za talię.
Gdy skończyła się piosenka odsunęłam się od niego i wróciłam do baru, zamawiając jeszcze jedną szklankę whisky. Odwróciłam się tam, gdzie przed chwilą byliśmy, ale chłopak zniknął mi z pola widzenia.
Niedaleko mnie tańczył Jacob z Stephanie, a Vanessa tańczyła w ramionach Tristana. Jako jedyna byłam singielką.
Nagle poczułam, że ktoś agresywnie odciąga mnie od baru.
- Au, zostaw mnie - powiedziałam głośno, ale chłopak nie zareagował.
To nie był Ross.
Szatyn ciągnął mnie w ustronniejsze miejsce, gdzie było ciut ciszej.
- Puść mnie! - warknęłam, szarpiąc się.
- Bądź cicho - powiedział zimno i kontynuował naszą wędrówkę.
Gdy weszliśmy do jakiegoś korytarza, mocno popchnął mnie na ścianę i przyległ do mnie ciałem.
- Byłaś bardzo seksowna tam, na parkiecie. Może teraz też pokażesz mi, co potrafisz?
Poczułam obrzydzenie.
Mężczyzna, bo autentycznie było widać, że jest starszy ode mnie, pocałował mnie w policzek i wargami schodził co raz bliżej ust.
- Jesteś obrzydliwy - powiedziałam wściekła - postaw mnie na ziemię, to o wszystkim zapomnę.
Roześmiał się.
- Jesteś taka głupia - powiedział i wpił mi się w usta.
Próbowałam się wyrwać, ale był ode mnie o wiele silniejszy.
Gdy się ode mnie oderwał, zaczęłam wrzeszczeć.
- Pomocy!
- Zamknij się! - warknął i mnie uderzył.
Poczułam, jak łzy spływają mi po policzkach.
Pokręcił zdegustowany głową i postawił mnie na ziemi, aby mieć lepszy dostęp.
Rozerwał mi kawałek rękawa, a mi po policzkach spływało co raz więcej łez.
- Zostaw ją.

***************************************

Haha, pewnie wiecie, kto uratuje Laurę. XD
Jestem przewidywalna, ale cóż.
Zapraszam was na mój nowy blog z Szanell Torres!
http://fight-for-this-love-raura.blogspot.com/

To tyle na dziś ;)
Do następnego!


12 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział
    Rossiak podrywa Lau

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu, może i jest to przewidywalne, ale mega słodkie i pięknie to opisujesz słońce :) Czekam na next, proszę dodaj szybko! ;* :3 I też taki długi a nawet dłuższy od tego tu! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rooooooooooosss :33
    Zgadzam się z komentarzem Szanell :D Jeju, dawaj mi kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuper rozdzialik :*
    Mam nadzieje, że Ross <3
    Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie to cudne! ^___________________^ *________________*
    Pięknie wszystko opisane!
    Ja chcę więcej!
    Dawaj mi tu kolejny!c

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej! Oni ze sobą flirtowali. Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Komentuje pierwszy raz bo chciałam być na bieżąco. Lecz wszystkie te rozdziały, które tu przeczytałam są MEGA BOSKIE *-* Czekam na next ^_^

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziewczyno masz talent *.* zajebisty rozdział czekam na wiecej

    OdpowiedzUsuń
  9. Oezus, Rossy jako bohater!
    MUSZĘ TO SKMINIĆ

    ------->

    OdpowiedzUsuń